czwartek, 5 stycznia 2017

rozstania i powroty





Żegnając przyjaciela nie płacz, ponieważ jego nieobecność ukaże ci to, co najbardziej w nim kochasz..." Khalil Gibran



Aforyzm Gibrana ma wielką moc. Doświadcza się jej właśnie w tęsknocie i braku, a nie  w bliskości drugiej osoby.
Tak, jakby wraz z brakiem bliskiej nam osoby, wypełniała nas jakaś inna rzeczywistość. Może wspomnień, fotografii, dźwięku mowy... Mamy jednakże tę pewność, że ten ktoś powróci i znów rozbrzmi jego obecność w naszych sercach, dłoniach czy  ścianach.

Prawdopodobnie każdy z nas doświadczył kiedyś pożegnania. Nie mówię o tym już nieodwracalnym, ale o dłuższej podróży, wyjeździe na studia, do pracy za granicę.
Prawdopodobnie każdy więc zna to uczucie, najpierw lekkiego poddenerwowania, żeby zdążyć na lotnisko, żeby zapakować  jeszcze cichaczem do torby podręcznej kanapkę... Droga na lotnisko.  Kolejka do odprawy. Jeszcze kilka ważnych informacji...A potem ten moment. Przełom, rozłam, przejście każdego na drugą stronę samotności.. 

Pożegnalny całus, uścisk, głębokie spojrzenie w oczy, bo chciałoby się jeszcze tyle powiedzieć, a już czasu nie ma.. więc tylko lekki uśmiech, pomachanie łapką... I bliska osoba znika nam z oczu za szybą lub w wagonie odjeżdżającego pociągu. Aż nie można w to uwierzyć, bo przecież jeszcze chwilę temu była, jeszcze czuć jej zapach w aucie.




Pożegnanie to taka dziwna chwila.
Zawsze, kiedy odprowadzam M na lotnisko, chcę się nachapać atmosfery podróży. Chciwie słucham obcokrajowców, oglądam reklamy i wystawy sklepowe. Chcę poczuć i podzielić z moim M trochę z tego wielkiego świata, do którego on często, ja rzadko (dla równowagi) dołączam. 


A potem powrót do auta i droga z lotniska do zwykłej codzienności. Dziś dość śnieżnej i zawianej. Do dzieci, pracy, obowiązków.

Niby wszystko normalnie, tylko w przedpokoju stoją puste Jego kapcie, niedopita w pośpiechu herbata...
Lecz nic to! Bo jak mawiał ks. Twardowski, przecież nieobecni są najbliżej... 

Za jakiś czas M  wróci i znów będzie  zmiana trybu życia z B na A.

Wszystkim podróżującym życzę szczęśliwych powrotów.

A czekającym radosnego oczekiwania :)








9 komentarzy:

  1. Życie nie jest proste i czasem musi nas przetestować trochę. Ale potem zawsze wychodzi słońce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie napisane. Pożegnania są trudne, ale za to powitania wynagradzają wszystko

    OdpowiedzUsuń
  3. Dość znajome uczucie. Ale cytat na początku wpisu jest bardzo prawdziwy. Obecnie ja i moj M przeżywamy Nasz pierwszy kontrakt nie ma go juz 3 tyg a pozosalo jeszcze ok 100 dni. Ale z każdym dniem, każda rozmową widze wyraziej za co Go pokochałam i zaczęłam jeszcze mocniej doceniać to że go mam !

    OdpowiedzUsuń
  4. Pożegnania łatwe nie są szczególnie, gdy z jednej strony w pędzie załatwiasz formalności, z drugiej tłum gna Cię do przodu. Ostatnio wsiadłam do pociągu popędzana przez innych podróżnych. Zostało nam tylko pomachanie łapką zza grubej szyby.

    OdpowiedzUsuń
  5. To także świetny wpis o nieprzywiązywaniu się... Bo szczęście tak naprawdę jest w nas, a nie w innych ludziach. A czas i spotkania z naszymi bliskimi i przyjaciółmi tworzą wyjątkową atmosferę i fantastyczne wspomnienia na przyszłość :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Takie pożegnania są chwilą oddechu, czasem bardzo potrzebną i zdrową, jednak zawsze trudną.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pięknie to napisałaś! Ja lubię pożegnania, jeśli wiem, że będą i powroty ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozstania są elementem bycia ze sobą,obojętnie czy mówimy o przyjaźni czy o miłości. Hartują nas na przyszłość i uczą doceniać to, co mamy. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie napisane. Ja nie umiem się żegnać, potwornie się wzruszam!

    OdpowiedzUsuń