wtorek, 6 grudnia 2016


Mamo, czy istnieje św. Mikołaj ?





Dziś  6 grudnia. Prawdopodobnie każdy w swoim życiu przeżył jakiś 6 grudnia, który zapamiętał na długo. Może nawet do końca życia...



Ja miałam dwa takie razy. Pierwszy, dawno temu, kiedy miałam 6 lat, drugi niedawno, może z trzy lata temu. Dziś przypomniałam sobie o tym i tym wspomnieniem postanowiłam się z Wami podzielić.

Jak każde dziecko wierzyłam w św. Mikołaja, aż do tej nocy z 5 na 6 grudnia 198...roku, kiedy to zrozumiałam, że on, taki z brodą i dużym workiem prezentów, nie istnieje. Smutne to było odkrycie, ale kiedyś musiało się dokonać. Tej właśnie nocy przebudziły mnie szepty mamy i siostry, które wkładały prezent do mojego buta,wypastowanego i  ustawionego przy łóżku.  Nie dałam po sobie poznać, że poznałam już tę tajemnicę.  Jednak w sercu byłam rozczarowana i  nie umiałam się cieszyć ze znalezionej rano fajnej zabawki. (A przecież w tamtych czasach o fajną zabawkę było 
trudno...)







Wiara w świętego Mikołaja, który przynosi prezenty zostawiając je w bucie czy pod choinką jest cudownie naiwna.  Dziś magiczny świat elfów i reniferów przeplata się z naszą rzeczywistością, tworząc niejako kolejny wymiar.  W latach 80 tych nie było  bajek o dobrodusznym Świętym, nie wiem, czy ktoś też słyszał o jego wiernym reniferze, Rudolfie. Karmieni byliśmy raczej propagandą Dziadka Mroza lub Gwiazdora, ale dziecku to było obojętne, magia była, jeśli był prezent... 





Drugie Mikołajki, które zapamiętałam to te bodajże trzy lata temu ( czas tak szybko płynie, że  nie ogarniam dat). Tego dnia mój mąż miał wylecieć samolotem do pracy daleko stąd. Jednak przeszkodził mu huragan Ksawery, który rozhulał się nad naszym miastem, więc  odwołano wszystkie loty. To był dla mnie prawdziwy mikołajkowy prezent. Mąż został kilka dni dłużej w domu. Znów odczułam cudowność i magię 6 grudnia, mimo tego, co działo się za oknem.
Dziś mój syn ma 6 lat i kiedy pyta, czy św. Mikołaj istnieje, nie odpowiadam mu jednoznacznie. Jednak myślę, że on w niego  jeszcze wierzy. Ostatnio nawet powiedział, że chciałby od Mikołaja remizę strażacką ( koszt ponad 400 zł), a od mamy już tylko coś drobnego- kredki, słodycze...tak dba o nasz domowy budżet :)

Życzę Wam i sobie, abyśmy mieli Mikołajki częściej niż tylko 6 grudnia, aby w naszym życiu zadziały się takie magiczne rzeczy ( realnie rzecz biorąc magiczne nie były - jak np. huragan), że ktoś ważny zostanie dłużej w domu albo szybciej wróci lub rozwiąże się jakiś problem...Taki mikołajkowy prezent :)



wykorzystałam obrazki św.  Mikołaja ze strony http://www.imperiumtapet.com

3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń