niedziela, 11 grudnia 2016

Książki mojego dzieciństwa...

Kamila Posobkiewicz


Przeważająca część  tzw.'literatury dziecięcej' stara się albo bawić albo pouczać, albo łączyć naukę z zabawą. Lecz większość tych książek ma treść płytką, że nie dają one nic istotnego. Zdobywanie sprawności takiej jak umiejętność czytania, staje się bezwartościowe, jeżeli poznawane dzięki niej treści nie wnoszą nic ważnego do naszego życia. 

( B. Bettelheim, Cudowne i pożyteczne)


Czytając lekturę Cudownych i pożytecznych natrafiłam na fragment, który skłonił mnie do refleksji na temat literatury dziecięcej. Jest mi ona bliska nie tylko dlatego, że jestem jej użytkownikiem jako matka, ale również używam jej w pracy zawodowej, nawet sama próbuję stworzyć własną bajkę, którą być może mieliście już okazję poznać na moim drugim blogu, Bajkogrodzie.


Trudno nie zgodzić się z autorem Cudownych i pożytecznych, amerykańskim psychologiem dziecięcym, który poświęcił niemal całe swoje życie na badanie i terapię dzieci.

Obecnie książek dla dzieci w księgarniach jest ogromna ilość. Do działu z literaturą dziecięcą kieruję zwykle swoje pierwsze kroki, gdyż zauroczyły mnie kolorowe, piękne wydania, z atrakcyjnymi ilustracjami, w twardej oprawie. Nic, tylko pochłonąć je wzrokiem!

 No i często ( nie mówię, że zawsze!) mój zachwyt nad danym tytułem na tym się kończy, gdyż treść jest tak infantylna, że nawet dzieci nie chcą jej słuchać. Nie wspominając już nawet o języku, często zbyt prostym i ubogim, z błędami, który na pewno nie będzie dobrym wzorcem dla naszych pociech. Niestety.

Dawno temu, kiedy byłam małą dziewczynką, w czasach kwitnącego PRLu nie było tak kolorowo na półkach księgarskich. Tomy bajek dla dzieci raczej nie oszałamiały estetyką, w ponurych niekiedy barwach, z szarymi słabej jakości kartkami. Natomiast przyciągały treścią i oczywiście nazwiskiem autora.
Nie twierdzę, że tamte czasy były lepsze. Były inne. Wybór mieliśmy znacznie bardziej ograniczony.  Ale być może właśnie dlatego pamiętam treść tych książek do dziś. Ba, nawet zachowałam niektóre egzemplarze na pamiątkę, dla moich dzieci.:)

Być może również niektórzy z Was czytali te książki, więc wiedzą o czym mówię.
Książką, którą zawsze będę polecać, dla dziewczynek i chłopców jest bajka Ireny Jurgielewiczowej, Jak jeden malarz chciał namalować szczęśliwego motyla.


Jest to przepiękna opowieść o przyjaźni małej dziewczynki i jej sąsiada, artysty malarza, który chciał zrobić jej prezent na imieniny. Postanowił namalować Hani "coś szczęśliwego".


- Namaluję ci szczęśliwego motyla- powiedział malarz.
- Dobrze, a potrafisz?- zapytała Hania
- Naturalnie! Szczęśliwy motyl to nic trudnego.
- Ale naprawdę musi być szczęśliwy!- zastrzegła się Hania (...)


Zadanie to często przerastało malarza, gdyż motyl z obrazka ożywał i rozmawiał z twórcą, zazwyczaj ujawniając swoje niezadowolenie..Na szczęście po wielu próbach znalazło się rozwiązanie i motyl poczuł się szczęśliwy, a zarazem wszyscy. Do szczęścia potrzebny mu był drugi motyl...


Ot, prosta historia, miejscami przypominająca Małego Księcia, a jakże wzruszająca i pouczająca.
Książka wznawiana, można ją znaleźć w księgarniach, szczerze polecam.




Drugą bajką z mojego dzieciństwa, którą zachowałam w sercu do dziś jest książka Joanny Papuzińskiej, Nasza mama czarodziejka. Jest to zbiór różnych ciepłych opowiadań, w których główną rolę odgrywa tytułowa mama. Nie była zwykłą mamą, miała bowiem magiczną moc i pomagając np. zreperować księżyc, obronić statek przed burzą , czy uratować dzwonnicę w oczach dzieci stawała się  pomysłową super mamą, z której każde dziecko byłoby dumne.

Opisywana mama bawi się z dziećmi, oddając im swój czas i arsenał pomysłów. Dzięki mamie czarodziejce dzieciństwo chłopców jest pełne przygód i wypełnione miłością. Dla każdego małego dziecka mama to najważniejsza osoba, która umie zrobić wszystko. Zawsze pomaga oraz potrafi zaczarować zwykłe rzeczy. Jednym słowem to czarodziejka. Zapewne większość małych czytelników utożsami ją ze swoją mamą.


 Również książka wznawiana i godna polecenia.




Bajek  mojego dzieciństwa jest więcej, ale do recenzji wybrałam te, które najbardziej mi się podobały i które dziś można znaleźć w księgarniach. 
Zbliżają się  święta, według mnie książka to zawsze dobry prezent, na każdą okazję. Również, a może zwłaszcza pod choinkę. Tylko pamiętajcie, aby książka, którą kupicie, miała nie tylko piękną okładkę, ale i była bogata w interesującą treść, by wniosła coś do życia Waszych dzieci.


W następnym artykule będzie coś o współczesnych bajkach, które podbiły serce moje i moich synów... zapraszam :)




Zapraszam na warsztaty bajkowe IMPROBAJA

14 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze, znam Mamę Czarodziejkę i zapomniałam o niej!!! Koniecznie muszę kupić mojej młodszej córce!! Sama zaś sentymentalnie wspominam i oczywiście kupiłam i czytami, książkę Miry Lobe "Babcia na jabłoni". Polecam!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Książki przeczytanie w dzieciństwie mają niezwykłą moc. Ja uwielbiam powracać wspomnieniami do Ani z Zielonego Wzgórza :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Hmm. Przyznam, że nawet nie kojarzę tych bajek. Jednak te bajki z dziecinstwa są ze mną do dzisiaj. Najchetniej siegam np. Po baśnie Andersena, ktore od zawsze były w moim domu. Czytamy je teraz swojemu dziecku. Jednak najchetniej czytana przeze mnie ksiazka w dziecinstwie była... Biblia dla dzieci.... Znałem ja prawie na pamięć. Co prawda nie można traktowac tego jako bajkę, ale najbardziej utkwila mi w pamięci.

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie znam tych książek. Ja mam sentyment do "W pustyni i w puszczy" bo od tej książki zaczęła się moja, trwająca do dziś, przygoda z literatura :)

    OdpowiedzUsuń