wtorek, 15 listopada 2016

Powrót do siebie...




Przez ostatnie sześć lat jestem mamą, a właściwie nie mamą, a Matką Polką, która próbuje ogarnąć dom, dzieci, pracę własnymi rękoma.


 Często sama, bo mąż w rozjazdach. Przez ostatnie lata, choć szczęśliwa z faktu bycia mamą dla dwóch skarbów, nie miałam przestrzeni dla siebie. Zagoniona między sprzątaniem, praniem, gotowaniem, prasowaniem, zabawą z dziećmi, nie miałam siły, aby nad czymś w spokoju pomyśleć, posłuchać swojego wewnętrznego głosu, który kwilił i szlochał, bo wciąż był zagłuszany. 


Jedyne marzenie zmęczonej matki to wyspać się i nie musieć w nocy wstawać.... często jednak marzenie nierealne.

 Przez ostatnie lata przeczytałam mało książek w całości, bo wieczorami nie było siły, a w ciągu dnia, szkoda było czasu, niestety...mało obejrzałam filmów, przedstawień w teatrze ( poza tymi w przedszkolu), rzadko się spotykałam z koleżankami na kawę...bardzo rzadko... 
W natłoku spraw, odhaczałam tylko na liście, co zrobione, a co jeszcze nie...
A ulubionym momentem dnia był wieczór, kiedy dzieci zasnęły. Do dziś jest. Uwielbiam na nie patrzeć, kiedy śpią...


Ale ile można tak żyć, dając się pochłonąć niemal w całości obowiązkom macierzyństwa?


Jasne, z perspektywy całego życia kilka lat to mała część, która szybko mija. Rzeczywiście mija. Choć nie zawsze pozostają tylko słodkie wspomnienia. Znacie to?

Dziś spotkałam się na kawie  ( w prawdziwej kawiarni, a nie w domu !) z koleżanką z ogólniaka. Minęło mnóstwo czasu od ostatniego spotkania, więc miałyśmy sporo tematów do omówienia. I w trakcie spotkania uświadomiłam sobie, że wreszcie wracam do siebie...

 Kiedy dzieci w placówkach edukacji, mam czas "dla siebie". 

Oczywiście jest to czas na pranie, sprzątanie, gotowanie, prasowanie, zakupy, tudzież sprawy zawodowe na pół etatu... ale przynajmniej mogę to wszystko zrobić w swoim tempie, a nie jak torpeda, bo synek zaraz się obudzi... Przy dźwiękach ulubionej muzyki, a nie piosenek dla dzieci... Mogę między nastawieniem pralki a gotowaniem zupy znaleźć chwilę, by coś napisać, poczytać, porozmawiać z ludźmi.... 


To cudowny czas! Powrotu do siebie, zdefiniowania poniekąd na nowo tego, kim jestem, jaka jestem.

 Dzieci są dla nas często tak bardzo ważne, że zapominamy być ważnymi samymi dla siebie. Co prowadzi do frustracji, nerwów, łez... A dzieci przecież chcą mieć mamę ładną, mądrą i kochaną, zadowoloną z siebie...


Szczęśliwa mama- szczęśliwe dziecko! WRACAJMY DO SIEBIE...





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz