czwartek, 17 listopada 2016

Słodycze i dzieci

moje dzieci nie jedzą słodyczy





Moje dzieci uwielbiają słodycze, to chyba naturalne. Dziś, gdy wyciągnęłam pudełko z łakociami, usłyszałam z  drugiego pokoju głos syna. "Chodź, mama nam coś da...."- powiedział starszy do młodszego. Wyczekiwany moment dnia...
 

 W czasach mojego dzieciństwa słodycze były na kartki...Pamiętam do dziś smak czekoladopodobnego wyrobu, który choć był słodki, nie miał smaku czekolady, właściwie nie miał żadnego smaku, tylko kolor lekko kakaowy. Ale było, co było... nie wybrzydzałam, tylko czekałam z utęsknieniem na tę chwilę dnia, kiedy tata wyjmie  z szafki zakamuflowaną tabliczkę i wydzieli mi i siostrze po dwie małe kosteczki.. słodyczy tak strasznie się chciało...
Czasem ktoś z rodziny przywiózł z RFNu  prawdziwą czekoladę...jej smak również pamiętam, pyszna, orzechowa, w sreberku, które z namaszczeniem zachowywało się na pamiątkę, czasem jeszcze po tygodniach pozostawał w nich  ten cudny zapach....
Pamiętam, że czasem jadało się  też landrynki albo pudrowe miętuski, kupowane na wagę...

To były dawne czasy.  Dziś nasze dzieci mają przeogromny wybór słodyczy, nie zawsze zdrowych i smacznych, ale na pewno słodkich, często zbyt słodkich! I co? I wszystko obróciło się o 180 stopni. Dziś coraz częściej słyszę od koleżanek " moje dzieci nie jedzą słodyczy". Nie kupuj im czekolady, batoników i innych łakoci, kiedy przychodzisz w odwiedziny...





 Dopóki nie miałam swoich dzieci, nie umiałam tego zrozumieć.Wiedza jednak przychodzi wraz z życiowym doświadczeniem.
Teraz jako mama sama ograniczam ilość łakoci moim  dzieciom, wydzielając, jak niegdyś mój tata, po kostce ( dzisiejsza jedna jest tak duża jak tamte dwie ) czekolady. Ale  robię to z innych powodów. Na własnej skórze przekonałam się, że gdy dzieci zjadają mniej cukru, są spokojniejsze, łatwiej im się skupić, nie mają gwałtownego wybuchu energii lub złości, którą trudno okiełznać.

 Z pewnością nie odkryłam tym Ameryki, chyba każda mama o tym wie. Czasem jednak słyszę z ust zwłaszcza przedstawicieli starszego pokolenia, że to okrutne " żałować dziecku słodyczy". Może trochę tak, ale zawsze jest coś za coś. Próchnica, zakwasica, cukrzyca, otyłość.. tyle okropności czyha na naszych małych łasuchów, że aż strach!


Moi rodzicie nie mieli dużego wyboru. Przydziałowe 100 gr na osobę i już. Skończyło się, nie było. Zostawała tylko tęsknota...
 My, współczesne mamy,  na szczęście możemy tego wyboru dokonać i świadomie z czegoś zrezygnować... ale natura dziecka pozostaje taka sama, zawsze z błyskiem w oczach czekają na tę chwilę, kiedy wyciągam z szafki niebieskie pudełko...a  widok posmarowanej czekoladą  uśmiechniętej buzi - bezcenny. :)

8 komentarzy:

  1. też się bardzo ograniczamy - a najbardziej ja, bo ile można wcinać po kryjomu prosto z szufladki ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio z mężem rozmawialiśmy właśnie na ten temat. Ja zastanawiałam się nad całkowita rezygnacja ze słodyczy w okresie kiedy w ogóle możemy to kontrolować. Jednak mąż zwrócił mi uwagę, że nie możemy tak tych słodyczy ukrywać, że syn lepiej na tym skorzysta kiedy właśnie raz w ciągu dnia dostanie np. kostkę czekolady czy jakiegoś lizaka. Jak na razie syn ma 5 miesięcy więc to jeszcze przed nami, ale myślę, że propozycja męża to jednak lepsza opcja :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A umnie nie ma takiej szafki. Zrezygnowaliśmy ze wszystkiego co kupione. Natomiast ekscytacja weekendowa, kiedy domowe ciasto studzi się na balkonie - jest nie do porównania z niczym!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. My rozpieszczamy się słodyczami w weekendy. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzieci lubią bakalie - tylko czasem jeszcze o tym nie wiedzą :) Jak ktoś mnie pyta, co dzieciom przynieść, to mówię, że suszone owoce (kochają suszone ananasy, papaje, jabłka, banany) oraz orzechy. Lepsze niż cukierki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Moje dzieci nie jedzą słodyczy, ale żeby było sprawiedliwie rodzice również ich nie jedzą ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie ograniczam dzieciom słodkiego, ograniczam nam wszystkim. W domu mam tylko ciemną czekoladę i jemy po kostce dziennie , hehe. Ale, gdy ktoś przychodzi w odwiedziny, to cóż, nie zabraniam mu częstować moich dzieci słodkim. Myślę, że nawyki żywieniowe to jedno, a drugie to danie dziecku swobody. No i też - kurczę - tak po ludzku myślę, że od jednego batonika raz na miesiąc, czy nawet na tydzień, nic im nie będzie. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja odstawiłam czekolade z jadłospisu. Jakoś nigdy mnie to tego produktu nie ciągnęło. Teraz tylko kakao :D

    OdpowiedzUsuń